Nie mam czasu na nic, choć powinnam, a równowaga to istnieje czy nie?

Nie mam na nic czasu. A na pewno nie na pisanie bloga! Ale wskoczył mi na monitor wpis Lady Pasztet „Powinnam?", wsiąkłam, co zainspirowało mnie najpierw do myślenia, potem do pisania.
Bycie matką to pełen etat, a że mam dwójkę, to mam dwa etaty. Do tego próbuje wiązać je z pracą, (której część jest koncepcyjno-projektowa i można ją wykonywać w domu) i z działalnością społeczną (z pasji i potrzeby).
Owszem, mogłabym oddać młodsze do żłobka, ale nie chcę. Chcę być z nią i próbować godzić to z pracą. Czy powinnam?
Owszem, mogłabym trzymać starsze w szkolnej świetlicy przez 10 godzin, w międzyczasie nie słuchać szczebiotu, nie podzielać uwagi, nie robić czegokolwiek „wspólnie” tylko skupić się na sobie. Powinnam?
Owszem, mogłabym iść do „normalnej” pracy, po której udam się na zakupy, tuż przed zamknięciem sklepów, a następnie coś upichcę, potem upiorę, bo powinnam, prawda? A wieczorami będę aktywna na forach poświęconych Rodzicielstwu Bliskości, bo ja wychowuję w RB, bronię RB, jestem nim całkowicie pochłonięta tę godzinę dziennie i kilka w weekendy, kiedy naprawdę jestem z dziećmi (w pozostałym czasie wychowują je placówki, a ja zajmuję się domowymi obowiązkami, bo same się nie zrobią).
A może powinnam zasuwać jak motorek, wypełniając każdą rolę po brzegi, wywiązując się wzorcowo z każdego obowiązku? I nie powinnam przy tym nigdy się wściekać, mieć pretensji, żalić się, narzekać.

Nie lubię tzw. filozofii pozytywnego myślenia. No jak to, powinnam.
Nie chce mi się czytać wieczorem książek, choć powinnam.
Chwila gapienia się w ogłupiające TV jest luksusem, a wiem, powinnam mieć inne luksusy.
Powinnam wiedzieć, jakie kupić kosmetyki na promocji -49% w Rossmannie, więc idę tam, gapię się na półki, inne kobiety i wychodzę, bo tak naprawdę to mnie nie interesuje wcale.
Powinnam wierzyć w równowagę, bo tego uczę inne kobiety. Nie, to nieprawda, tego nie uczę, choć powinnam. Ale nie wierzę, że równowaga istnieje w przyrodzie, a nawet jestem pewna, że przyroda jest w ciągłej nierównowadze, więc choć nie powinnam, uczę je, że równowaga w przyrodzie to śmierć, a życie to zmienność, rozchwianie, odmienność, niestałość, nieregularność, niestabilność, chwiejność. I one takie są prawdziwe, wystarczające.

Zamieńmy twierdzenia, co kto powinien, na pytania: czego chce, co lubi, co potrzebuje, jak wybiera i dlaczego. Z zaznaczeniem, że odpowiedź może być zmienna. Będzie żyło się lżej.




A co powinien rodzic? „Milusie obowiązki rodzica (czyli co rodzic musi?)




Copyright © Szablon wykonany przezBlonparia