Ten tekst powstał po to, aby skołowanym i umęczonym matkom karmiącym żyło się lżej.
Zamiast im zakazywać i odbierać przyjemności, należy im dogadzać i uświadamiać, że mogą naprawdę więcej, niż niesie miejska legenda.
Bo opinie na temat diety mamy karmiącej nie dość, że są krzywdzącymi mitami, to tak zakorzenionymi w naszej kulturze, że choć nikt nie potrafi ich logicznie wyjaśnić, to powtarza się je od wielu, wielu pokoleń.
W naszej światopoglądowo zakonserwowanej jak puszka Polsce, te mity pokutują na szeroką skalę, od pokoleń powielane przez położnych, pediatrów, rodziny, znajomych.
Nikt nie rozumie dlaczego coś „działa” (tak, jak niesie tradycja), ale każdy wierzy, że tak jest. Nawet lekarze nie potrafią tego naukowo logicznie wyjaśnić. Coś jak z wstążeczką przy wózku albo nie zaglądaniem na dziecko zza głowy. Ot, ludowa wiara. Dziewczyny, przestańcie katować się duszoną marchewką czy skomplikowanymi przepisami na „bezpieczne” pokarmy.
Pora to zmienić!
Zamiast im zakazywać i odbierać przyjemności, należy im dogadzać i uświadamiać, że mogą naprawdę więcej, niż niesie miejska legenda.
Bo opinie na temat diety mamy karmiącej nie dość, że są krzywdzącymi mitami, to tak zakorzenionymi w naszej kulturze, że choć nikt nie potrafi ich logicznie wyjaśnić, to powtarza się je od wielu, wielu pokoleń.
W naszej światopoglądowo zakonserwowanej jak puszka Polsce, te mity pokutują na szeroką skalę, od pokoleń powielane przez położnych, pediatrów, rodziny, znajomych.
Nikt nie rozumie dlaczego coś „działa” (tak, jak niesie tradycja), ale każdy wierzy, że tak jest. Nawet lekarze nie potrafią tego naukowo logicznie wyjaśnić. Coś jak z wstążeczką przy wózku albo nie zaglądaniem na dziecko zza głowy. Ot, ludowa wiara. Dziewczyny, przestańcie katować się duszoną marchewką czy skomplikowanymi przepisami na „bezpieczne” pokarmy.
Pora to zmienić!
Legenda niesie, że:
PRZYCZYNY KOLKI NIEMOWLĘCEJ LEŻĄ W ZŁEJ DIECIE MATKI.
Odnośnie alergii, bóle brzucha i wzdęcia mogą być związane z alergią pokarmową dziecka – jeśli występują jeszcze wysypki, AZS, ulewanie, wymioty, biegunki/zatwardzenia, krew w stolcu, nieprzybieranie na wadze, sapka, kaszel itd. To są bardzo rzadkie przypadki.
PRZYCZYNY KOLKI NIEMOWLĘCEJ LEŻĄ W ZŁEJ DIECIE MATKI.
Niech no mi ktoś wyjaśni, jak kapusta zjedzona przez matkę może wzdymać dziecko? Części kapusty fermentują w układzie pokarmowym. Czy potem przenikają do krwi, następnie do mleka i znów fermentują?
Albo czekolada, zakazana przy karmieniu piersią? Czy dziecku w takim razie dajemy kakao?
Jeśli zjedzony czosnek czy cebula dostaną się do mleka, to ono prześmierdnie i dziecku się odechce? Czy olejki eteryczne z tych warzyw mają szansę przetrwać w krwi? A potem jeszcze proces zamiany w mleko?
Czy w takim razie, jeśli pijemy mleko od krowy to tak naprawdę spożywamy celulozę, której nie strawimy, a którą zjadła krowa? A jeśli krowa naje się kupy z łąki, to jej mleko smakować będzie tą kupą?
I wreszcie, czy jedząc schabowego, jemy świńskie żarcie z koryta?
Mleko matki zawiera składniki chemiczne i odżywcze.
Do składników mleka kobiecego zalicza się: woda, białko, węglowodany, tłuszcze, sole mineralne i mikroelementy, witaminy. Przedostają się one z przewodu pokarmowego matki do krążenia, układu limfatycznego, a w dalszej kolejności do jej gruczołu piersiowego.
Przenikną do mleka niektóre składniki aktywne farmaceutyków, przeniknie alkohol (niektóre światowe instytucje zalecają bezpieczne picie drinka na dwie godziny przed karmieniem, ściąganie nic nie da, bo alkohol krąży we krwi, aż się go pozbędziemy), ale nie ząbek czosnku czy talarek cebuli. Do krwi przenikają pewne alergeny i substancje, a pokarm tworzy się z krwi, nie z treści żołądkowej. Jest to wersja pokarmów już strawionych, przetransportowanych przez jelita, wchłonięta jako "wartości odżywcze".
Ten mechanizm jest tłumaczony na różnych forach i grupach. Mechanizm nietolerancji pokarmowych i uczuleń jest niejasny (droga humoralna? droga komórkowa?) Tłumaczy się przenikanie tych substancji regulacją warstwy komórek które oddzielają krew matki od gruczołu piersiowego, błona z nich utworzona działa jak bariera, w której są kanaliki które wypuszczają cząsteczki do gruczołu (przy czym cząsteczka ta musi spełniać różne warunki, np. być lipofilowa, mieć powinowactwo do tłuszczy, musi ulegać wchłanianiu w jelicie.
Niestety, dotąd nie trafiłam na istotne dowody, badania czy fakty naukowe, które mogą tego dowieść.
Niestety, dotąd nie trafiłam na istotne dowody, badania czy fakty naukowe, które mogą tego dowieść.
Odnośnie alergii, bóle brzucha i wzdęcia mogą być związane z alergią pokarmową dziecka – jeśli występują jeszcze wysypki, AZS, ulewanie, wymioty, biegunki/zatwardzenia, krew w stolcu, nieprzybieranie na wadze, sapka, kaszel itd. To są bardzo rzadkie przypadki.
Znana jest też każdej prawie mamie diagnozowana przez pediatrów "na oko" słynna skaza białkowa czyli uczulenie na białko. Nie wiadomo jednak czy chodzi ogólnie o białko zwierzęce (mięso, ryby, skorupiaki, mleko i przetwory mleczne, jaja) czy wybiórczo, bo czasem "eksperci" zalecają nie pić tylko mleka. Ale czy o jakieś konkretne białko w tym mleku chodzi? O kazeinę czy może β-laktoglobulinę?
Warto wiedzieć, że "skaza białkowa może być wywołana białkami marchwi niemal równie często jak białkami mleka."
Warto wiedzieć, że "skaza białkowa może być wywołana białkami marchwi niemal równie często jak białkami mleka."
W każdym razie polecana przez pediatrów diagnostyka polega na stosowaniu diety eliminacyjnej i obserwacji reakcji dziecka. Tak można obserwować, aż samo minie. Stwierdzenie konkretnej alergii bez badania jest praktycznie niewykonalne, objawy mogą mieć różne przyczyny i ciężko znaleźć winowajcę. Każą więc obserwować.
Karmię dziecko swoim mlekiem, które składa się ze składników wymienionych wyżej. Spożywając białko, a dokładnie pewien rodzaj tego białka np. z mleka krowiego czy marchewki może się przedostać z krwiobiegu, do pokarmu i być może uczulać. Taka jest hipoteza.
Dany alergen utrzymuje się w pokarmie ok. dwóch tygodni. Jeśli po tym czasie jest u malucha jakaś poprawa, to może być to. Może też mieć miejsce nietolerancja, która minie wraz z rozwojem układu pokarmowego niemowlaka.
Jeśli nie zauważysz zbieżności pomiędzy Twoją dietą, a niepokojącymi dolegliwościami dziecka, uspokój się, nie panikuj i nie poprawiaj natury, poczekaj - mały organizm się wykształca, układ pokarmowy dojrzewa, a skóra się normalizuje, całość powinna wrócić do normy do ok.12 miesiąca życia.
Dany alergen utrzymuje się w pokarmie ok. dwóch tygodni. Jeśli po tym czasie jest u malucha jakaś poprawa, to może być to. Może też mieć miejsce nietolerancja, która minie wraz z rozwojem układu pokarmowego niemowlaka.
Jeśli nie zauważysz zbieżności pomiędzy Twoją dietą, a niepokojącymi dolegliwościami dziecka, uspokój się, nie panikuj i nie poprawiaj natury, poczekaj - mały organizm się wykształca, układ pokarmowy dojrzewa, a skóra się normalizuje, całość powinna wrócić do normy do ok.12 miesiąca życia.
Z pewnością nie powinno się w ogóle propagować stosowania profilaktycznych diet eliminacyjnych! Jeśli nie ma konkretnych wskazań, należy przyjąć, że dieta matki karmiącej to czysta prawda ludowa i to nasza polska prawda, bo indyjska, chińska, kanadyjska czy nawet niemiecka są już zupełnie inne ;)
Zatem… Mamo karmiąca - nie musisz jeść żadnych specjalnych pokarmów ani unikać niektórych pokarmów, matka karmiąca nie musi być na żadnej diecie* !
Odnośnie wpływu różnych substancji, ich nadużywania - w tym używek, na karmienie piersią, możecie przeczytać w ciekawym artykule na InpatientDrugRehab.org
Odnośnie wpływu różnych substancji, ich nadużywania - w tym używek, na karmienie piersią, możecie przeczytać w ciekawym artykule na InpatientDrugRehab.org
(do kolek wracam na końcu tekstu)
MAMA KARMIĄCA MUSI PIĆ DUŻO PŁYNÓW BO TO ZWIĘKSZA LAKTACJĘ.
Każdy człowiek, stary czy młody, powinien pić dobrą wodę. U mamy karmiącej nie jest inaczej. Mama powinna pić według jej pragnienia, jej ciało wie najlepiej, czy ona potrzebuje więcej płynów, czy nie. Nie ma sztywnych zasad. Picie więcej wody nie wpłynie na jakość pokarmu, choć warto nawadniać się zawsze.
Każdy człowiek, stary czy młody, powinien pić dobrą wodę. U mamy karmiącej nie jest inaczej. Mama powinna pić według jej pragnienia, jej ciało wie najlepiej, czy ona potrzebuje więcej płynów, czy nie. Nie ma sztywnych zasad. Picie więcej wody nie wpłynie na jakość pokarmu, choć warto nawadniać się zawsze.
MAMA KARMIĄCA MUSI JEŚĆ DUŻO WIĘCEJ I ZDROWO SIĘ ODŻYWIAĆ.
Każdy człowiek, stary czy młody, powinien zdrowo się odżywiać. Mama karmiąca nie musi wcale starać się więcej niż normalnie, o ile dbała o siebie przed ciążą i w ciąży. Każdy wie, że od tego, jaki styl życia prowadzimy i jak się odżywiamy, wygląda jakość naszego życia i naszego samopoczucia. Nie trzeba więc stawać na głowie, kiedy się karmi piersią. Nie trzeba więcej kalorii. Wystarczy optymalna dieta.
Każdy człowiek, stary czy młody, powinien zdrowo się odżywiać. Mama karmiąca nie musi wcale starać się więcej niż normalnie, o ile dbała o siebie przed ciążą i w ciąży. Każdy wie, że od tego, jaki styl życia prowadzimy i jak się odżywiamy, wygląda jakość naszego życia i naszego samopoczucia. Nie trzeba więc stawać na głowie, kiedy się karmi piersią. Nie trzeba więcej kalorii. Wystarczy optymalna dieta.
MLEKO NASTĘPNE (W PROSZKU) JEST KONIECZNE PO ODSTAWIENIU OD PIERSI PO 6 MIESIĄCU.
Co prawda nie o dietę matki tu chodzi lecz o dietę niemowlęcia, ale ciągle w temacie. Nie ma konieczności wprowadzania mleka modyfikowanego do diety, jeśli dziecko zaczyna jeść stałe pokarmy, a my nie chcemy karmić piersią dalej. Co prawda reklama mówi co innego, ale to tylko reklama, czyli komunikat producenta, który ma na celu skłonienie nas do zakupu, a nie przekazanie rzetelnej wiedzy. Popatrzmy na to z dystansu – czy naprawdę przetworzony produkt, składający się z cukru, sproszkowanego mleka krowiego, tłuszczy i sztucznych witamin, jest niezbędny dla naszego dziecka?
Co prawda nie o dietę matki tu chodzi lecz o dietę niemowlęcia, ale ciągle w temacie. Nie ma konieczności wprowadzania mleka modyfikowanego do diety, jeśli dziecko zaczyna jeść stałe pokarmy, a my nie chcemy karmić piersią dalej. Co prawda reklama mówi co innego, ale to tylko reklama, czyli komunikat producenta, który ma na celu skłonienie nas do zakupu, a nie przekazanie rzetelnej wiedzy. Popatrzmy na to z dystansu – czy naprawdę przetworzony produkt, składający się z cukru, sproszkowanego mleka krowiego, tłuszczy i sztucznych witamin, jest niezbędny dla naszego dziecka?
PS. Odnośnie kolek – noworodki mają nierozwinięty układ pokarmowy, często mają przejściową nietolerancję laktozy (cukru, znajdującym się w pokarmie mamy, który przechodząc do jelita grubego fermentuje, co skutkuje zwiększoną np. produkcją gazów, tendencją do wzdęć i pienistych wodnistych stolców). Pijąc mleko przestawiają się na normalny tryb jedzenia.
Dzieci to plac budowy. Muszą się „wyrobić”. Jednym przychodzi to łatwiej, innym mniej. Zależy z jakimi predyspozycjami przychodzą na świat, czy po urodzeniu odbyła się jakaś ingerencja, czy urodziły się w terminie, czy mają stres i czy mama ma stres – tak, od nastawienia i emocji dużo zależy! Do tego pijąc mleko łykają powietrze, które buzuje w brzuchu. To nie znaczy, że rodzice i dzieci muszą się męczyć przez te kilka miesięcy, jak przez lata świetlne sądzono (sławne 100 dni płaczu), wręcz przeciwnie! Kolkę, "nagazowanie" i płacz można niwelować poprzez podanie enzymu laktazy, probiotyki, zmianę techniki karmienia piersią, pamiętanie o każdorazowym beku, bliskość, masaż itd. a nie zmiany diety matki, bo jak mówią badania, matka nie musi być na żadnej diecie* (chyba, że są do tego potwierdzone wskazania, lub pewność wynikająca z obserwacji, np. wysypki, ból brzucha, gazy, śluzowe kupki, ulewanie, odparzenia po spożyciu np.białek mleka).
Dzieci to plac budowy. Muszą się „wyrobić”. Jednym przychodzi to łatwiej, innym mniej. Zależy z jakimi predyspozycjami przychodzą na świat, czy po urodzeniu odbyła się jakaś ingerencja, czy urodziły się w terminie, czy mają stres i czy mama ma stres – tak, od nastawienia i emocji dużo zależy! Do tego pijąc mleko łykają powietrze, które buzuje w brzuchu. To nie znaczy, że rodzice i dzieci muszą się męczyć przez te kilka miesięcy, jak przez lata świetlne sądzono (sławne 100 dni płaczu), wręcz przeciwnie! Kolkę, "nagazowanie" i płacz można niwelować poprzez podanie enzymu laktazy, probiotyki, zmianę techniki karmienia piersią, pamiętanie o każdorazowym beku, bliskość, masaż itd. a nie zmiany diety matki, bo jak mówią badania, matka nie musi być na żadnej diecie* (chyba, że są do tego potwierdzone wskazania, lub pewność wynikająca z obserwacji, np. wysypki, ból brzucha, gazy, śluzowe kupki, ulewanie, odparzenia po spożyciu np.białek mleka).
A jeśli którejś z mam przyjdzie do głowy (lub ktoś "mądry" doradzi) przejście na mleko modyfikowane, aby pozbyć się domniemanych alergii, kolek, niezrozumiałych dolegliwości dziecka, zapewne związanych z karmieniem piersią, niech się powstrzyma. Mleko sztuczne to nie jest lek! Poczytajcie o tym tutaj.
Polecam:
< blog Małgorzaty Jackowskiej, m.in. o diecie matki karmiącej: tutaj oraz tutaj a także zbiór faktów i mitów tutaj.
< zalecenia żywieniowe w okresie laktacji
< kwartalnik laktacyjny< mleczne wsparcie
< międzynarodowe centrum karmienia piersią
< nadwrażliwość pokarmowa u niemowląt karmionych piersią
< blog Małgorzaty Jackowskiej, m.in. o diecie matki karmiącej: tutaj oraz tutaj a także zbiór faktów i mitów tutaj.
< zalecenia żywieniowe w okresie laktacji
< kwartalnik laktacyjny< mleczne wsparcie
< międzynarodowe centrum karmienia piersią
< nadwrażliwość pokarmowa u niemowląt karmionych piersią
* Nie zaleca się diety eliminacyjnej w celu zapobiegania wystąpieniu alergii u dziecka ani kobietom ciężarnym, ani karmiącym piersią (ESPACI, ESPGHAN 2009, Prescott 2005, Halken 2004, Szajewska 2006, Geer 2008