Daj się wychować dziecku!
Co dajemy dzieciom "dla ich dobra"?
Największą wartością dla dziecka podarowaną od opiekuna, jest czas, uwaga i ciekawość, jakie dziecko ma zdanie, opinie, co czuje, o czym myśli, czego pragnie. Ale praca w trybie ciągłym, jaką jest opieka nad (szczególnie małym) dzieckiem, jest trudna. Każdy ma czasem kryzys. I co wtedy można zafundować dziecku? Na przykład niechęć, złość, żal. Bo przecież "dla jego dobra" tak bardzo się poświęcamy i przez "to dobro" tyle sobie odmawiamy i teraz padamy na twarz.
To tylko jeden z przykładów.
Co jeszcze dajemy dziecku z rzeczy, które są zawsze „dla jego dobra”?
Kary
Stosujemy, choć nie mamy pewności, czy są skuteczne i czy w ogóle mają sens. Bo czy cokolwiek uczą? Nie uczą. Według znawców musi być kara, nagroda i dobry przykład. A kary mogą być różne. Od groźnego, dyscyplinującego i dystansującego spojrzenia, poprzez zakazy, do klapsów. Co z dobrym przykładem? Kiedy nie ma argumentu, siły, ochoty na tłumaczenie zawsze zostaje jeszcze ta jedna broń: kara. Przykład to jednak marny.
Ściemy
Że mięso wyrasta z krzaka, wór suplementów jest dla jego zdrowia, a przetworzona żywność jest odpowiednią nagrodą. Że powinno być ułożone i grzeczne (czyli jakie?). Że powinno się odpowiednio ubierać, tj. zgodnie z etykietą płci (dziewczynka ładnie i kolorowo, chłopiec sportowo i wygodnie), chodzić zapięte pod szyję „bo może je zawiać” (choć sami ubieramy się lekko, a przecież odczuwamy temperaturę podobnie). I wreszcie, że zmuszamy dziecko do jedzenia czegoś czego nie chce, choć sami sobie nigdy tego nie robimy.
Czarnowidztwo
Przewidujemy nieustannie wszelkie nieszczęścia, wypadki? Żeby dziecko nie upadło, nie wylało, nie splamiło. Bo na pewno coś się stanie. Wszystko sprowadza się do tego, żeby było poprawnie i tak, jak wypada i jak być powinno.
Zakaz czucia
Fundujemy dziecku cały wachlarz swoich emocji, do których dajemy sobie prawo, szczególnie tych negatywnych, jednocześnie zabierając mu to prawo. Ewentualnie te pozytywne i wygodne dla nas może zachować. Bo te negatywne szkodzą? Możemy mieć zły humor, być zmęczonym, rozkapryszonym lub mieć jakieś zachcianki. Oczekujemy od otoczenia, by to respektowało, szanowało nasze potrzeby. Jednym słowem - nam wolno, innym nie.
Brak zrozumienia
Nie popieramy dziecięcych potrzeb czy decyzji, bo są dla nas niezrozumiałe, absurdalne, głupie, zbędne, dziwne a nawet nienormalne. Dziecko potrzebuje puste opakowanie po jogurcie, zgnieciony karton po butach, paragony i podarte rajtuzy (czyli wszystkie rzeczy które wywalamy do kubła). Chce przelewać wodę z kubka do kubka, zabiera do domu piasek z piaskownicy i śnieg z chodnika? Nasze zdroworozsądkowe pytanie „po co?” nie uzyskuje odpowiedzi? Więc mówimy „nie, bo nie!" (lub - bo to głupie, dziwne, nienormalne etc.). Tak samo, kiedy dziecko chce ubrać coś, co do siebie nie pasuje (w naszym mniemaniu) lub nie wypada (w naszej ocenie). Czy robi komuś krzywdę tym, że ma taką akurat potrzebę? Zabraniamy i nakazujemy, bo TAK? Bo wypada? Bo co inni powiedzą? Bo źle wypadnie, więc dla jego dobra… Zostawmy dzieciom FUN! One mają w nosie co wypada.
W dziecku jest jakiś scenariusz życia, to nie czysta karta, którą my zapełniamy od A do Z. Opiekun wcale nie powinien być władczy i decydować o wszystkim, trzymać wszystko w ryzach, a dziecku wykluczyć swobodę, wolność wyboru (bo to ponoć tworzy chaos i czyni z niego rozwydrzonego bachora). Co zamiast tego możemy dać małemu człowiekowi?
Traktować go jak podmiot, a nie przedmiot do bezmyślnego podporządkowania. Swobodne w wyrażaniu siebie dziecko da nam naukę bezcenną!
Być ciekawym świata.
Przeżywać emocje bez zażenowania, wstydu, rozwagi, hamulców.
Opiekować się sobą.
Poznawać siebie. Być siebie ciekawym.
Podejścia, że popełnianie błędów, wątpienie, zadawanie pytań może być twórcze, rozwijające.
Stawiania granic w ważnych sprawach.
Równowagi - jeśli dyscyplinujesz, podnosisz głos, bo puszczą ci nerwy - przeproś, wysłuchaj, pogadaj.
Szanuj, wymagaj, bądź miły.