Sycylia z dziećmi. 2023

 

Skąd pomysł na Sycylię? 



Najstarsza córka przez ostatni rok (w 8 klasie) uczyła się włoskiego. Przyznaję że miałam duże wątpliwości co do jej pomysłu. Ale obserwując zapał i efekty (uczyła się sama) oraz fascynację Włochami, sama złapałam bakcyla.

Drugi powód to oczywiście pogoda i krótki lot. W listopadzie bywa tu 30 stopni, a czas przelotu to tylko ok. 2h. Lecieliśmy z Wrocławia do Palermo, naszym celem było zostać na północy Sycylii, gdzie najcieplej.

Sycylia podbiła moje serce. Mimo małych trudności jak nasz stan psychofizyczny - przywlekliśmy z Polski wirusy i bolały nas gardła, głowy, czuliśmy się rozbici, a jedna z córek wymiotowała w którąś z nocy. Jednak słońce działa cuda i mimo osłabienia, udało się przeżyć ten tydzień w pełni.
Byliśmy 7 dni, więc zbyt krótko by wiele zobaczyć, ale jak zwykle było dość intensywnie, pieszo lub komunikacją miejską, wśród lokalnych atrakcji i przede wszystkim ludzi, którzy okazali się tacy jak i nich mówią - serdeczni i pomocni. W autobusach, na ulicach, w sklepikach i małych ciasnych mieszkankach bez przedpokoju, zauważyłam... mnóstwo normalności i mało sztuczności.
Może mniej znaczy więcej?
W większości domów wejście z ulicy prosto do pokoju:

Ceny są mniej więcej takie jak w Polsce, obowiązuje waluta euro, kartą można płacić w większości miejsc, wyjątkiem są kioski i autobusy. Aby kupić bilety na przejazd płacimy w autobusie gotówką. Pociąg wygląda trochę jak koleje dolnośląskie:) jest czysty, cichy i punktualny. Z metra nie korzystaliśmy.

Ceny produktów w większych sklepach są widoczne, ale w mniejszych, piekarniach czy kawiarniach o ceny przekąsek trzeba pytać. Raczej ciężko dogadać się po angielsku na ulicy, w mieście czy na przedmieściach rzadko kto włada tym językiem. Jedzenie jest wspaniałe! Na co dzień unikam węglowodanów, nie jem pieczywa ale tam szalałam! Bagietki sezamowe, ciasteczka z figami, pączki z ricottą...  W piekarniach i kawiarniach można dostać pyszne wypieki do wyboru do koloru, nie są dmuchane ani przekombinowane. Pizza oczywiście jest powalająca, a najlepsze jedliśmy w małych niepozornych pizzeriach na przedmieściach (cena standardowej pizzy to 5-7 euro).
Z rybnych restauracji nie korzystaliśmy, ale jest ich bardzo dużo, tak jak kawiarenek, w których kawa leje się litrami, jest pyszna i esencjonalna.

Jazda samochodami wygląda tak, że nie chciałabym tam prowadzić :) jest ciasno, chodniki nie istnieją więc piesi włażą wszędzie, nie ma zwyczaju zatrzymywania się przy pasach, więc pieszy musi dosłownie wymusić pierwszeństwo. Samochody są parkowane wszędzie, jak popadnie, a autobusy robią dzikie zawijasy, żeby się wyminąć. Drogi są wąskie, a na szerokopasmówkach przepis drogowe nie obowiązują :D
Mimo to skala wypadków jest we Włoszech mniejsza niż w w Polsce.
Aha - w żadnym aucie na Sycylii nie widziałam dziecka w foteliku samochodowym!

Dzieci za to jeżdżą chętnie na rowerach, bez ochraniaczy i kasków (wyjątkiem są profesjonalni szosowcy). Przydatność kasku w zderzeniu z samochodem jest znikoma, do tego negatywnie tworzy i umacnia przekonanie o nieuchronności wypadków podczas jazdy rowerem (odsyłam do dokumentów edukacyjnych #rowerowaszkoła piszą tam m.in., że w krajach, w których ruch rowerowy jest wysoki, promocji jazdy w kasku się nie prowadzi, najwyraźniej Włosi to wiedzą)

W Sycylii odwiedziliśmy plaże Mondello i Isola Delle femmine, stolicę Palermo, park narodowy Capo Gallo, osadę Sferracavallo oraz Monte Pellegrino (wzgórze Pielgrzymów z kaplicą św.Rozalli).

Słońce i piękna aura zatrzymała nas na plaży  i z części planów zrezygnowaliśmy żeby więcej popływać w słonym lazurowym tyrreńskim morzu i poleżeć na ciepłym piasku, bylo rajsko!

Pogoda w listopadzie jest zmienna, ale cały czas jest ciepło. Podczas naszego pobytu było od 30 stopni do 23 stopni. Jeśli zaciągnęły chmury, to na chwilę, słońce było przez większość czasu, padało raz i czasem było wietrznie, ale dla mnie taka pogoda na eskapady jest idealna.
Zapraszam do oglądania i zachęcam do odwiedzania, my na pewno wrócimy!

Widok na Capo Gallo:


Plaże Mondello:






Bogata willowa dzielnica Mondello, o niespotykanej roślinności, w tle Monte Pellegrino:


Osada Sferracavallo, w której mieliśmy noclegi:





Ciasteczka figowe, pakowane na wynos ze wstążeczką :)



Droga do stacji kolejowej (po lewej) i stacja, z której jechaliśmy do Isola Delle femmine:



 Isola Delle femmine:




W Isola odwiedziliśmy też tradycyjny włoski cmentarz (był 1 listopada):


Palermo (spędziliśmy tu jeden długi dzień):










Monte Pellegrino (wzgórze Pielgrzymów z kaplicą św.Rozalli) i długi spacer z widokiem na panoramę Palermo i morze Tyrreńskie:






Moje dziewczyny grają w marynarzyka czekając na autobus na pętli. W rym czasie przejeżdża samochód z głośno grającą muzyką, ja automatycznie zaczynam podrygiwać w jej rytm. Kierowca autobusu który czeka na swoją godzinę odjazdu wysiada, podchodzi, puszcza z telefonu taneczną muzykę i krzyczy do nas: ballare la salsa!
W ten sposób zatańczyłam z mężem na sycylijskiej ulicy i to było szałowe! A potem wsiedliśmy i pojechaliśmy razem z przesympatycznym kierowcą i jego salsą :)


Tu tańczyliśmy a potem pojechaliśmy tym właśnie autobusem:)


Cudowny park narodowy Capo Gallo, w miejscowości Sferracavallo w której mieszkaliśmy: 






Uchwyciłam sekundę przed tym jak fala uderzając o brzeg przykryła moją najstarszą :D


Ciao Sicilia!









Copyright © Szablon wykonany przezBlonparia