Schabowy chłopaka i kluseczki dziewczyny. O stereotypach PŁCI

Postrzegamy człowieka przez płeć. Nie jako człowieka, po prostu człowieka.
Wychowujemy chłopców i dziewczynki, nie ludzi?

Tak - wychowujemy chłopców albo dziewczynki, a nie osoby na konkretnych (dobrych, fajnych) ludzi.

Innych postrzegamy przez ich płeć, z góry przylepiając etykiety, bo facet i babka są już „jacyś”.
Nie mogą po prostu być jako osoby, tylko muszą zostać kategoryzowani w stereotypach płci.
Kobiety kapryszą, mają humory, knują intrygi, stroją się i zmieniają zdanie bo – są kobiece. Na ich korzyść lub potępienie, zależy od okoliczności i potrzeb.
Mężczyźni potrzebują wyzwań, zdobywania, rywalizacji, uczenia ich porządku lub sprzątania po nich bo – są męscy. Również na ich korzyść lub potępienie, również zależy od okoliczności i potrzeb.



Od siebie wymagamy,  aby być kobiecymi lub męskimi, choć niekoniecznie i nie zawsze musi współgrać to z naszą naturą, a już na pewno nie w kontekście popkulturowego pojmowania podziału płci.
Nie ma bardziej krzywdzących i szkodliwych społecznie stereotypów, które każdy z nas przekazuje i wtłacza kolejnym pokoleniom, skazując ich na wiele rozczarowań i uprzedzeń.
Potężną siłą są te kalki społeczno-kulturowe, które nosimy w naszych głowach i które każą nam – autonomicznym jednostkom – zachowywać się jak bezmyślne automaty.
Najpierw udręczamy kobiety w ciąży nieustająco pytając „A już wiesz jaka płeć? A jaką byś chciała?”
Kiedy już dziecko pojawia się na świecie koniecznie musi mieć wyprawkę dostosowaną do płci, czyli być całe na niebiesko lub na różowo. Model wózka, czapeczka i śpiworek oraz wszelkie inne akcesoria muszą być koniecznie ukierunkowane na płeć.
Kilkulatkowi chłopcu kupujemy auta, traktory i dinozaury oraz pozwalamy na oglądanie wyłącznie „chłopięcych” bajek.
Dziewczynki dostają różowe koniki, mają bawić się w sklepik i oglądać wypacykowane barbie – bo to takie „dziewczęńskie”.
Menu też jest zazwyczaj skrojone pod płeć, chłopcy to mięsożercy i muszą mieć schabowczaka, a dziewczynki uwielbiają kluseczki, które lepią razem z mamą. Nawet jogurty są tzw. dedykowane, chłopcy mają opakowania w spider mana, a dziewczynki dostają w gratisie bransoletki.
Na przełamanie tych stereotypów i przyzwolenie dziecku na zabawę tym, co chce i w to, w co ma ochotę, nie pozwala zazwyczaj lęk, że wychowamy sobie „nie wiadomo co” – geja, lesbijkę albo innego dziwoląga. Zatem najbezpieczniej uczyć konformizmu, oby dziecko tylko się dopasowało.
Dalej – przedszkolak jest kształtowany emocjonalnie i intelektualnie pod kątem płci. Chłopiec, kiedy rozrabia, zachowuje się normalnie – przecież musi, bo jest chłopcem.
U dziewczyn mile widziane konkretne zainteresowania (np.rysowanie) i cechy społeczne (np.wrażliwość), bo przecież są dziewczynkami.


To są oczekiwania systemu, to są oczekiwania rodziców. A już najbardziej boli, kiedy matka chłopca mówi do niego, żeby „syn się nie mazgaił jak baba”, a matka dziewczynki do niej, żeby „córcia nie rozrabiała bo nie jest niegrzecznym łobuzem”.
Czy to są naprawdę determinanty płci czy jednak wąskiego schematycznego myślenia?
Żeby spojrzeć na osobę bez uprzedzeń płciowych (i każdych innych), trzeba pozbyć się własnych ograniczeń. A przedtem je w sobie odnaleźć. To może być żmudne, jeśli stereotypy na temat płci mamy wtłaczane jeszcze przed przyjściem na świat. I niełatwe, bo opcje ubierania dziecka, kupowania mu zabawek itp., niezgodnie z przyjętym dogmatem dla danej płci, narażają jednostki na komentarze, niezgodę, a nawet potępienie społeczne. Wolimy kiedy coś jest określone jakoś, nawet jeśli błędnie i krzywdząco niż kiedy jest zbyt wiele swobody, wolności wyboru.

A może tak dajmy dzieciom wykształcić się samodzielnie, osobowość kształtuje się w akcie sprzeciwu, a nie uległości. Celebrujcie indywidualny rozwój, bez usilnego kalkowania różnic kulturowych i społecznych.
Ponieważ bezdyskusyjnie płeć męska i żeńska różni się biologicznie, to wzmacniajmy poczucie akceptacji i szacunku do ciała, jednych dla drugich.
Tatusiowie i mamusie niech świętują ze swoimi córkami, kiedy dostaną pierwsze miesiączki i kiedy założą pierwszy stanik, zamiast wtłaczać im do głów, że okres jest czymś okropnym i brudnym, a bieliznę należy chować głęboko. Nie każcie dziewczynom „wyglądać” i być "jakieś”.
Z chłopcami niech rozmawiają o popędzie płciowym i jego źródłach, o polucjach i zmianach ciała, zamiast pozwalać im na inspirację herosami z porno. Nie wymuszajcie na chłopcach bojowych zachowań i zainteresowania samochodami.
Obie płcie możemy równorzędnie uczyć odpowiedzialności i otwartości, wrażliwości i pewności siebie. I tego, że wizerunek nie jest najważniejszy.
Jako element artystyczny polecam do obejrzenia film Z. Libery
"Jak się tresuje dziewczynki"

Copyright © Szablon wykonany przezBlonparia