Szczepię bo się boję i nie szczepię ze strachu czyli polski patos szczepienny



Jeśli szczepisz, przeczytaj.
Jeśli nie szczepisz, również przeczytaj.
A jeśli się zastanawiasz, tym bardziej. Choć przestrzegam – tekst jest długi i nudny, brak emocjonujących haseł i epatujących komunikatów, osobistych porad, psychomanipulacji i patentów na system.
Temat szczepień jest katapultą dla dyskusji, sporów i zbiorowego strachu.
Z jakiego powodu? Strach przed epidemią, przed zachorowaniem i śmiercią, strach przed wystąpieniem powikłań poszczepiennych, wreszcie strach przed karą wynikającą z obowiązku szczepień w Polsce. Każdy rodzic staje się więźniem tematu, czy tego chce czy nie.







OffMatka wypowiada się na różne tematy. I tego ominąć nie może. Bo to temat wielowymiarowy, wcale nie oczywisty, nie czarno-biały i nie kolorowy. Po prostu wymagający wiedzy – jak wszystko, co dotyczy zdrowia naszego i naszych dzieci.

Co jest istotne z punktu widzenia informacji, jakie podaję?
Że mieszkam w Polsce i dotyczą mnie tutejsze warunki, moje dzieci są zdrowe i nie są z grup ryzyka, wzmacniam ich odporność i chcę wiedzieć o ich zdrowiu jak najwięcej.
Co ważne, w Polsce mamy przymus prawny szczepień dzieci (wraz z administracyjnym przymusem pod groźbą kary). Wszechobecne są także reklamy konkretnych produktów pod postacią kampanii społecznych oraz lobbing firm farmaceutycznych – dlatego podparcie wiedzą jest bezwzględnie konieczne.

Jeśli komuś się wydaje, że przy zachowaniu jakiejkolwiek profilaktyki, czy to karmienie piersią czy szczepienia, czy suplementy czy jakieś popularne metody alternatywne, uniknie chorób, infekcji i zakażeń, to jest naiwny. Układ odpornościowy hartuje się poprzez chorowanie, nie inaczej. Natomiast, przebieg tych chorób czy ewentualne powikłania już mogą bardzo zależeć od genów, siły układu odpornościowego (mikrobiom człowieka!), stanu psychofizycznego, stylu życia, ze stresem włącznie. Sposób leczenia też jest bardzo istotny!
Wracając do szczepień - temat kontrowersyjny i bardzo obszerny, skupiam się na podstawowych wybranych aspektach, podając najważniejsze informacje i dane, które mogą się przydać.
Nie sugeruję rozwiązań. Nie doradzam. Nie osądzam.

A jak wygląda obowiązek szczepień na świecie? 


W jednych krajach obowiązek jest, w innych nie ma.
Połowa krajów europejskich nie ma w ogóle obowiązku (np. Wielka Brytania, Szwecja, Niemcy, Hiszpania, Austria, Finlandia, Irlandia, Holandia). W pozostałych krajach tzw. nowej Unii, a także Francji, Włoszech, Grecji i Belgii, obowiązek szczepień ochronnych istnieje w różnym stopniu, np. w Belgii jedynym obowiązkowym szczepieniem jest szczepienie przeciwko polio, we Francji błonica, tężec, krztusiec.
W Polsce obowiązkowe szczepienia w 2017 mamy na 11 chorób, przy powtórzonych dawkach 21 szczepień (bez zalecanych). Mamy najwyższą wyszczepialność w UE. Szczepi się tylko dzieci, dorosłych nie, nawet pracownikom służby zdrowia jedynie się zaleca powtarzanie dawek.
Poza Polską tylko w Bułgarii, Chorwacji i Portugalii kalendarz szczepień przewiduje szczepienie noworodków przeciw gruźlicy i WZW B w pierwszej dobie życia.
W Japonii i Chinach szczepienia ochronne są jedynie zalecane.
W USA za najbardziej niepotrzebne szczepienia uważa się te przeciwko rotawirusom, zapaleniu wątroby typu B i ospie wietrznej – czyli te, na które kładzie się duży nacisk w Polsce.
W USA we wszystkich stanach istnieje możliwość wyłączenia wymogu wykonywania szczepień u dzieci z powodów religijnych czy etycznych np. weganie mogą odmówić z powodu zawartości białek odzwierzęcych w szczepionkach (substancje pomocnicze pochodzenia wołowego i wieprzowego, jaja kurze, krew bydlęca, żywe komórki zwierzęce, w tym małe kurze embriony, żelatyna, enzymy jak świńska trypsyna).
Pojawiły się protesty, także w Polsce, ws. szczepień ze względów moralnych, etycznych oraz religijnych - do produkcji szczepów szczepionkowych wirusów stosuje się ludzkie linie komórkowe np.: MRC-5 i WI-38. WI-38 (komórki wyizolowane z komórek płuca trzy miesięcznego płodu pochodzącego z legalnie przeprowadzonej aborcji), linia komórkowa MRC-5 (fibroblasty płuc 14 tyg. płodu) czy RA/27/3 wyizolowanego z nerki martwego płodu.

Z czego wynikają różnice w przepisach prawnych? Od obszarów geograficznych, statystyk zgonów i statystyk zachorowań, polityki profilaktyki zdrowotnej. Jednakże w żadnym z tych krajów, także w tych bez obowiązkowych szczepień, nie odnotowano epidemii od kilkudziesięciu lat. Pomijam medialne nagonki i postprawdy, gdzie z zogniskowanych chorób - ale tylko tych wybranych "medialnych" (kilkanaście – kilkadziesiąt przypadków na wielomilionowy naród) robi się epidemie.


W Polsce odsetki zaszczepionych są bardzo wysokie - oczywiście dotyczy to tylko małych dzieci - w 2015r. wśród noworodków zaszczepiono 93,8%, a stan zaszczepienia w 3 r.ż. to 96,3%. O co tyle szumu, tyle krzyczących nagłówków, tyle memów, tyle hejtu i siania paniki - ci straszni, zagrażający zdrowiu i życiu innych, oszołomscy antyszczepionkowcy to tylko kilka procent dzieci i jakiś znikomy promil w skali całej populacji Polski. Z lepszym efektem byłoby poświęcić materiał na programy nakazu mycia rąk i innych metod dbania o higienę, optymalnego żywienia, ruchu i ograniczenia stresu.



Na ile szczepienia chronią nas realnie?

Nie chronią w 100% i nie na całe życie.
Co to w ogóle znaczy, że szczepienia chronią? Na przykład szczepienie na błonice (toksoid) nie chroni przed nosicielstwem i nie zwalcza bakterii, odnosi się do toksyny produkowanej przez bakterie błonicy (podobnie jak szczepienie na tężec). Szczepienie p/krztuścowi nie chroni przed krążeniem krztuśca, ale przed ostrzejszą formą przechorowania. Nie chroni noworodków, dla których jest największym zagrożeniem. Dodatkowo szczepienie p/krztuścowi chroni w ok. 50% przypadków.

Odporność po szczepieniu utrzymuje się 5-15 lat. Program Szczepień Ochronnych obejmuje tylko dzieci. Dorośli (85% populacji polskiej) nie są odporni po szczepieniach w dzieciństwie. Zaleca się i rekomenduje szczepienia dorosłym, głównie pracownikom służby zdrowia, ale nie ma nad tym żadnej kontroli. Zatem można przyjąć, że dorosłe społeczeństwo, które nie powtarza szczepień co kilka lat, może być potencjalnym nosicielem chorób i zagrożeniem epidemiologicznym (mieszkańcy oraz turyści czy imigranci).
Bo jaki dokładnie procent polskiej populacji jest odporny przeciwko jakim chorobom? Kto to bada? O jakiej odporności zbiorowiskowej można powiedzieć - że jest lub, że jej nie ma? Gdzie dostępne są tak podstawowe dane? Podpowiem: NIGDZIE. 






Również rzadko kiedy przechorowanie chroni nas na całe życie i w 100% . To po prostu zależy od konkretnej choroby i wielu innych czynników. Ważne, jak dbamy o układ odpornościowy, jak wygląda higiena i nasz kontakt z patogenami.


Co stanowi realne i duże zagrożenie (także poza potencjalnymi chorobami, na które się szczepi)?


Jak wspominałam, myślenie, że szczepienia uchronią przed wszystkim, jest niezgodne z prawdą. Szczepienia mogą uchronić przed konkretnymi szczepami bakterii czy wirusów wywołujących daną chorobę. Dlatego szczepienia na konkretną chorobę w wąskiej perspektywie jednego serotypu konkretnego patogenu szczepionki, wydają się sensowne i skuteczne. Co z szerszą perspektywą? Weźmy chociaż temat pneumokoków czy grypy w kwestii ciągłego mutowania i zastępowania serotypów (choć tu są również wątpliwości co do odry i krztuśca, o czym dalej).

Gdzieś trafiłam na dość zabawny, a jednak nieoderwany od rzeczywistości przykład z bułką - chodzi o pieczywo, które codziennie zjadamy. Np. biorąc pod uwagi statystyki śmiertelności czy groźnych powikłań z powodu ospy, nie jest ta choroba w Polsce większym problem niż zadławienia - z ich powodu więcej dzieci umiera lub ma ciężkie powikłania (śpiączka jako skutek niedotlenienia) niż mają miejsce ciężkie powikłania z powodu ospy, która w Polsce dotyczy właściwe wszystkich.

Jest cała długa lista przyczyn chorób i śmierci dzieci.  Zachęcam do lektury charakterystyk demograficznych GUS, raportów PZH, dokumentów z różnych lat typu Raporty Stanu Zdrowia czy Analizy Sytuacji Epidemiologicznej przygotowanych przez polski NIZP (m.in. statystyki występowania chorób zakaźnych, zachorowań, zakażeń i zatruć).

Główną kategorią przyczyn umieralności dzieci i młodzieży po pierwszym roku życia są tzw. przyczyny zewnętrzne, czyli wypadki, zatrucia i urazy. Ponad połowa wszystkich zgonów dzieci i młodzieży z przyczyn zewnętrznych to zgony spowodowane wypadkami komunikacyjnymi.
Wypadki stanowią zatem większe zagrożenie niż choroby (dalej statystycznie są nowotwory, choroby układu oddechowego, układu nerwowego i narządów zmysłu.)
W 2016 r. w Polsce miało miejsce blisko 34 tys. wypadków, rannych zostało ponad 40 tys. osób (w tym ciężko ponad 12 tys.), śmierć poniosło ponad  3 tys. osób.

No to która choroba zakaźna w czasach TUŻ przed wprowadzeniem powszechnych szczepień była bardziej śmiertelna niż wypadki samochodowe obecnie?

Największa epidemia polio w historii Polski, w 1951 roku, zanotowano ponad 3 tys. zachorowań i 252 zgony. Przez 9 lat (1951-1959) przeciętna roczna liczba zachorowań wynosiła prawie 2,5 tys., przeciętna roczna liczba zgonów wynosiła 142.


Największa epidemia odry w historii Polski, w 1973 roku, 200 tys. zachorowań, 109 zgonów. W 1974 roku, rok przed wprowadzeniem szczepień już „tylko” 27 zgonów. W latach 60’ była mniejsza epidemia, też prawie 200 tys. zachorowań i 140 ofiar.

Błonica w 1954 roku 44 tys. zachorowań i prawie 2 tys. zgonów, jednak mimo braku szczepień liczba ta spadała do niecałych 500 w 1958 i 1959, a od 1960 roku wprowadzono obowiązkowe szczepienia przeciw błonicy.

Grypa…. ciągle traktowana marginalnie, ale najgroźniejsza z wymienionych chorób. W czasach przed szczepieniami na odrę grypa zabijała więcej ludzi niż odra. W 2015 w Polsce na grypę zachorowało (lub stanowiło podejrzenie - bo nie każdego bada się laboratoryjnie) 3843438 osób (u dzieci 1784680). Należy wziąć pod uwagę też powikłania po stanach zapalnych dróg oddechowych (z różnych przyczyn), w Polsce prawie 20 tys. ofiar rocznie.

Krztusiec - szczepienia wprowadzone w 1960 r., umieralność spadała znacząco od 1950 roku (1,5 tys. zgonów) do około 160 zgonów w 1965 roku. W wielu krajach obserwuje się od kilku lat zwiększoną liczbę zachorowań. Zwiększenie zapadalności może wynikać z udoskonalenia metod wykrywania choroby (choć testy na obecność pałeczek Bordetella są pełnopłatne: przeciwciała IgG IgA IgM każda klasa po ok.60zł), stopniowego wygaszania odporności poszczepiennej oraz zmniejszenie skuteczności szczepień w wyniku mutacji genetycznych wśród krążących w populacji pałeczek krztuśca.

Hmm patrząc na te liczby i tak jeszcze sporo brakuje do ponad 3 tysięcy ofiar z powodu wypadków komunikacyjnych.
W jaki sposób minimalizujemy ryzyko związane z tym zagrożeniem?
Bo ryzyko zachorowań minimalizujemy powszechnymi szczepieniami. Tylko o jakim realnym ryzyku mowa?

W Polsce na RSM choruje rocznie ok. 3 tys.kobiet, umiera ok.połowa (ok. 0.0039% całej populacji), w tym najwięcej kobiet w wieku 50-59 lat, do 30 r.ż. brak ofiar – jak ryzyko się ma do 13 letnich dziewczynek, które się szczepi? (odporność poszczepienna wygasa po ok.10 latach)

Na szkarlatynę w 2015 zachorowało blisko 27 tys. osób, 300 osób hospitalizowano, bo szkarlatyna jako choroba paciorkowcowa może powodować poważne powikłania: zapalenie mięśnia sercowego, stawów, nerek i ucha środkowego czy sepsę! Nie szczepimy na płonnicę i mimo że porównawczo jest o wiele realnie groźniejsza od meningokoków (200 zachorowań) czy pneumokoków (prawie 1 tys. zachorowań) to te meningo i pneumo są bohaterami reklam, stwarzających poczucie zagrożenia, które w ogóle nie wynika z liczb.

Na różyczkę ponad 2tys., (w 2014 blisko 6 tys.!) w tym znaczna większość szczepionych niż nieszczepionych (warto przejrzeć wszystkie lata, bo niekiedy statystyki pokazują znacznie większą zachorowalność przy szczepieniu 1 dawką niż przy nieszczepieniu wcale – drugą dawkę podaje się w wieku 10 lat, do tego czasu dzieci 0-4 szczepione pierwszą dawką przechodzą różyczkę co najmniej podobnie albo dwa razy więcej niż nieszczepione wcale).


Raport PZH 2015


To samo odra, ta straszna odra. W Polsce w 2015 r. na odrę zachorowało 48 osób, połowa szczepionych, połowa nieszczepionych. Wiem, że liczby i statystyki to nuda, ale warto się im przyjrzeć zamiast czytać tabloidy. Ilość zachorowań w Polsce: 2010 - 13, 2011 – 38, 2012 – 70, 2013 – 84, 2014 – 110,  2015 – 48.
2016 – 133. Ile to jest procent populacji Polski? 0.00035%. Poniżej 1 procent zachorowań w skali kraju. Epidemia?
Wiesieńką na tort jest fakt, że chorują na odrę zaszczepieni i niezaszczepieni. Dlaczego? Analizując różnorodne przyczyny nieskuteczności szczepienia nie można wykluczyć wpływu zmienności wirusa, a niski poziom swoistych przeciwciał klasy IgA indukowanych w wyniku podania szczepionki, nie zabezpiecza przed namnażaniem się dzikiego wirusa – czytamy w publikacji ze strony "Postępy Mikrobiologii" w art „Wirus odry – reakcje odpornościowe związane z naturalnym zakażeniem oraz odpowiedzią poszczepienną". Czytamy też, że powikłania w przebiegu odry występują rzadko i dotyczą w  szczególności osób z niedoborami odporności (a nie można podać szczepionki osobom z obniżoną odpornością ze względu na wysokie ryzyko powikłań - znacznie gorszych niż przy zachorowaniu), do najczęstszych powikłań należą zapalenia płuc i zapalenie mózgu (1 na 1 tys. przypadków), 1 na 1 milion przypadków zachorowań występuje SSPE. Odra u osób immunokompetentnych w większości przypadków kończy się eliminacją wirusa z organizmu.


Raport PZH 2015

Nasze dzieciaki każdego dnia w przedszkolach, szkołach mają styczność z florą bakteryjną innych dzieci z różnych środowisk, kultur etc. Jest ogromna liczba patogenów, które mogą być niezwykle groźne i które zdarza się, że pozostają z nami do końca życia, powodując problemy przy byle osłabieniu organizmu (nawet stresie). Weźmy paciorkowce, gronkowce, różne szczepy pneumokoków i  meningokoków (także te przeciwko którym szczepień nie ma), chlamydia, herpeswirusy powodujące opryszczkę, Escherichia coli.

Co istotne - żadna z wymienianych (w tekście i w ogóle) chorób nie powinna być lekceważona. Tym bardziej, że ludzie chorowali, chorują i będą chorować. Żaden Zięba, Jaśkowski czy totalna biologia tego nie zmienią.
Każda choroba może być "chorobą śmiertelną", czyli doprowadzić do śmierci, łącznie z anginą, depresją, cukrzycą i nadwagą. Z powodu patogenów powodujących katar też ludzie umierają (np. wirus RSV objawia się zwykłym katarem, a doprowadza do hospitalizacji, a nawet śmierci). Jest ogrom chorób, które mogą dawać poważne powikłania i które mogą być śmiertelne w związku z tym. Ale mówienie "choroby śmiertelne" sugeruje śmierć w wyniku zachorowania, jest mylącym komunikatem.



Podsumowując – nie ma sensu kierować się strachem w swoich decyzjach. Gdyby do wypadków drogowych przywiązywano taką wagę jak do chorób zakaźnych, już dawno wprowadzono by zakaz jeżdżenia samochodem. Te choroby nie zasługują na wagę i uwagę, jaką się im poświęca. Są nieproporcjonalnie eksponowane w stosunku do szkód jakie realnie wywołują w społeczeństwie. Biorąc pod uwagę fakty i statystyki zachorowań oraz szczepień obowiązkowych, wnioski o efektywności w skali całego społeczeństwa wyciągajcie sami.




edit - dla jasności - nie jestem antyszczepionkowcem i nie demonstruję z hasłem, że szczepionki z rtęcią wywołują autyzm. Nie wpisuję się w żaden schematyczny podział, a jedyną ramą w jaką się wpisuję, to ramy rozumu. 

















Copyright © Szablon wykonany przezBlonparia